Kategorie

czwartek, 28 grudnia 2017

"Sandomierz - to miasto z wiślanej mgły..."

W moim życiu mieszkałam w trzech miejscowościach: małym miasteczku Annopolu, małym mieście Sandomierzu i dużym mieście Warszawie (i znów w Sandomierzu). Do wszystkich mam dużą słabość, choć to kompletnie różne miejsca. Ale wszystkie bliskie.
Mają te trzy miejsca jeszcze jeden (oprócz tego, że są MOIMI miejscami), ważny wspólny punkt: leżą nad Wisłą. A więc całe moje życie jest z tą rzeką związane. Od dzieciństwa - i mojego, i moich bliskich czy znajomych -Wisła była i jest oczywistością. Jak można żyć bez Wisły?! Mój siostrzeniec, kiedy był mały, podczas jakiejś podróży z daleka od domu zapytał, wskazując na przepływającą tam rzekę: "Jak się ta wisła nazywa?".No właśnie. Rzeka - to Wisła. To synonimy. Nie wiem czemu w "Ojcu Mateuszu" jest dokładnie odwrotnie: mówi się tam często o "rzece", a nigdy nie pada nazwa "Wisła", choć przecież wiadomo, że akcja serialu rozgrywa się w Sandomierzu.
Mam czasem takie (pewnie nieuprawnione) odczucie, że miasta leżące nad Wisłą są w jakiś niepojęty sposób "uprzywilejowane", a ludzie w nich mieszkający w jakiś równie dziwny sposób "wyróżnieni". Przyszło im mieszkać nad Królową! 😉 
Sandomierz, Wisła
Wisła w Sandomierzu

Sandomierz, "Wisełka"
Kanał łączący się z Wisłą - tzw. Wisełka

Sandomierz, Wisła

Sandomierz, "Wisełka"

Sandomierz, zamek i "Wisełka"

Sandomierz, jak każde stare (a i młodsze też) miasto leżące nad Wisłą, zawdzięczał jej swój rozwój, a wręcz był od niej uzależniony. Wisła stanowiła nie tylko naturalną obronę od wschodniej strony miasta, nie tylko dostarczała wielkich ilości pożywienia, ale stanowiła (może przede wszystkim) ważne źródło dochodu. Kupcy przejeżdżający przez miasto i na drugą stronę Wisły (a udając się na wschód, do Lublina, Lwowa czy Kijowa musieli przez Wisłę się przedostać), płacili za ten przejazd myto na rzecz miasta. Wisła była ważną drogą handlową, którą spławiano na przykład drewno z Puszczy Sandomierskiej czy zboże, między innymi słynną pszenicę "sandomierkę". Wzdłuż Wisły stały liczne spichlerze (choć, oddając sprawiedliwość, należy wspomnieć, że nie tak liczne jak w Kazimierzu Dolnym). Do dzisiejszego dnia zachował się tylko jeden z nich, w formie z końca XVII wieku:


Sandomierz, spichlerz nad Wisłą

 Wisłą przywożono też do Sandomierza ważne towary: śledzie z Gdańska czy sól z Bochni (spośród wszystkich miast nad Wisłą, tylko Sandomierz miał przez długi czas prawo do handlu solą bocheńską, co w sposób oczywisty wpłynęło na kondycję finansową kupców i samego miasta). Także Wisłą przybywały do Sandomierza z Krakowa liczne dzieła sztuki, wykonywane w ówczesnej stolicy na zamówienie sandomierzan. Na przykład piękne secesyjne witraże Karola Frycza z kościoła Św. Jakuba. Podczas oglądania tych witraży warto zwrócić uwagę na jeden z nich, po stronie zachodniej w nawie południowej. Przedstawia on Świętą Królową Jadwigę (która bywała w tym kościele). Niestety witraż jest niekompletny - brakuje dwóch dolnych kwater, pozostała tylko ta ukazująca Królową "do pasa". Pozostałe - stłukły się właśnie podczas transportu Wisłą z Krakowa do Sandomierza.



Niestety czasem Wisła wykorzystywana była także przez nieproszonych gości. Podczas potopu szwedzkiego Szwedzi przybyli wprawdzie lądem, ale wycofali się z Sandomierza statkami, płynąc w stronę Warszawy. Przed wypłynięciem niesamowicie niszcząc miasto. W innych czasach inny Szwed (tak naprawdę Polak, ale szwedzkiego pochodzenia), Samuel Bogumił Linde, zapisał się niezbyt chlubnie w historii bibliotek Sandomierza i całej okolicy. Zasłużony skądinąd autor pierwszego słownika języka polskiego, ale wykonujący rozkazy Rosjan, a poza tym opętany jakąś niezrozumiałą dzisiaj manią zbierania (grabienia) starodruków i rękopisów, splądrował biblioteki (głownie klasztorne, ale nie tylko) i po prostu pozabierał co cenniejsze eksponaty do biblioteki w Warszawie. Płynęły te księgi Wisłą, niektóre niestety zatonęły. Te, które dotarły do Warszawy, w dużej części zostały potem wywiezione do Petersburga... 
Ile przeróżnych statków tędy przepłynęło? Co z nich pozostało? Kilka lat temu, kiedy stan wody był wyjątkowo niski (a zdarza się to niestety coraz częściej), znaleziono fragment szkuty (statku do spławiania towarów), pochodzącej prawdopodobnie z XVI wieku. 
Dzisiaj Wisła niestety nie jest drogą wodną - jest zamulona, nie pogłębiana, nie czyszczona, a przez to płytka i niespławna. Ja pamiętam jeszcze barki wiozące piasek do huty szkła, dzisiaj i tego już nie ma. Jedynymi statkami, jakie można na Wiśle w okolicach Sandomierza zobaczyć, są statki turystyczne. Super, że jeszcze są. Niektórzy zapaleńcy budują też łodzie wzorowane na tych z dawnych wieków. Ale wciąż jest ich bardzo mało. 


Sandomierz, Wisła - statek "Maria"

Sandomierz, Wisła - statki "Maria" i "Bena"

Sandomierz, Wisła - statek "Bena" i łódka "Elutka"

Patrząc w Kolonii na Ren, nie mogłam wyjść z podziwu - tamta rzeka jest jak droga, statki śmigają po niej jeden za drugim. Może jednak dobrze, że Wisła jest taka niezagospodarowana? 


Ale gdyby była trochę bardziej uregulowana, czyli mniej "dzika" i piękna tą swoją naturalnością, może byłaby bardziej przewidywalna? I nie powodowałaby takich spustoszeń, jak na przykład 7 lat temu, podczas ogromnej powodzi? Cały prawobrzeżny Sandomierz został wówczas zalany (na około miesiąc!). Wiele osób straciło domy i to, co w nich było, ale kilka osób straciło również życie. Dzisiaj nie ma praktycznie śladów po tamtej powodzi - domy zostały odbudowane (państwo zagwarantowało i wypłaciło pomoc finansową powodzianom). Ale wiele osób mówi, że od tamtego czasu ciągle żyją w obawie, że przecież może się to powtórzyć...


Sandomierz, Wisła - lipiec 2010

Sandomierz, Wisła - lipiec 2010

Sandomierz, Wisła - lipiec 2010
Lato 2010

Póki co jednak nasza Królowa jest spokojna i jak zawsze piękna. Bulwar nad Wisłą (im. Marszałka Józefa Piłsudskiego) to dobre miejsce na spacery - dla mieszkańców i turystów.  Dla dzieci jest tam plac zabaw, dla starszych - między innymi plansze do gry w szachy. W sezonie pojawiają się stragany z pamiątkami i z czymś do zjedzenia. 


Sandomierz, kanał "Wisełka"

Sandomierz, zamek, "Wisełka"

Sandomierz, "Wisełka"

Sandomierz, "Wisełka"

Spacer nad Wisłę w lecie można oczywiście zakończyć rejsem statkiem po rzece. Rejs trwa ok. 30 minut. Najpierw statek jedzie w górę rzeki, potem - na wysokości ujścia do Wisły małej rzeczki - Koprzywianki - zawraca i udaje się w dół rzeki, pod podwójnym mostem drogowym, aż w pobliże Gór Pieprzowych. Ze statku rozciągają się chyba najpiękniejsze widoki na Sandomierz. Choćby dla nich warto takiej przejażdżki "zażyć". 


Sandomierz, Wisła


Sandomierz, Wisła - widok na miasto ze statku

Sandomierz, Wisła - widok na miasto ze statku

Sandomierz, Wisła - widok na miasto ze statku

Sandomierz, Wisła - widok na miasto ze statku

Sandomierz, Wisła

Sandomierz, Wisła - podwójny most

Sandomierz, Wisła - stary most

Sandomierz, Wisła - mewa

Sandomierz, Wisła - mewy gonią za statkiem

Sandomierz, Wisła - mewy


Sandomierz, Wisła - mewy. W tle Collegium Gostomianum

Sandomierz, Wisła

I aż dziw bierze, że miasto tak zżyte z  Wisłą i tak stare nie ma żadnej legendy z tą rzeką związanej - nie mamy żadnej syrenki, żadnego smoka, żadnej nimfy ani Wandy. Co prawda w zbiorze legend sandomierskich autorstwa Andrzeja Sarwy pojawiła się legenda o dziewczynie, która rzuciła się do Wisły, kiedy wzgardził nią król Bolesław Śmiały, ale wydaje mi się, że to legenda dość nowa. W starych zbiorach niczego takiego nie spotkałam. Ale kto wie, może takie wydarzenie miało miejsce? Przecież zamek książęcy, a potem królewski w Sandomierzu stał na południowym skraju wzgórza grodowego, tuż nad Wisłą. Teraz rzeka jest nieco od zamku oddalona. 

Pośrednio jest Wisła jednak "bohaterką" opowieści słynnego kronikarza barokowego, Jana Chryzostoma Paska. Napisał on, że kiedy zamek, zaminowany przez Szwedów podczas Potopu, wyleciał w powietrze, jeden z rycerzy polskich, którzy tam się znajdowali, niejaki Bobola, został przerzucony podmuchem powietrza na drugą stronę Wisły, nie ponosząc przy tym żadnego szwanku...


Sandomierz, Wisła. Widok na zamek ze statku.

Z okazji obchodów Roku Wisły w 2017 spopularyzowana została także legenda "O czworaczkach flisaka, co Wisłą drewno spławiał". Legenda ta opisana jest tu: Sandomierz legendarny .

A co z tytułową mgłą? 
Faktycznie wiatr często przywiewa na Stare Miasto mgłę lub przynajmniej mgiełkę od Wisły. Sandomierz wygląda wtedy nierealnie i tajemniczo. Kiedy we mgle wyjeżdżam z domu lub wracam do domu - prawie dziwię się za każdym razem, że na Podwalu albo obok synagogi nie pojawia się żadna zjawa. Miejsca te we mgle wyglądają na wręcz "stworzone" dla dziwnych postaci... I - myślałam o tym już dużo wcześniej, zanim przeczytałam książkę Zygmunta Miłoszewskiego "Ziarno prawdy", gdzie zjawa rabina pojawia się właśnie obok synagogi. Widać to również w filmie na podstawie tej książki. Tylko tamta mgła była  wytworzona przez filmowców. Osobiście mogłam zobaczyć, jak nad ranem robi się "sztuczną mgłę"... 😉


Sandomierz - mgła na ul. Żydowskiej
Ulica Żydowska
Prawdziwa wiślana sandomierska mgła wielokrotnie została opisana albo przynajmniej wspomniana także w wierszach poświęconych Sandomierzowi.
Jeden z nich - "Sandomierz" Ryszarda Matuszewskiego - zaczyna się tak:

Sandomierz  - to miasto z wiślanej mgły,
Wiślany szum je wywabił z cienia,
Wiślaną nocą koło statku szły
Ku miastu z porannej mgły i kamienia.

A jeden z wersów wiersza Halszki Kamockiej "Moje miasto" brzmi: 
Miasto mego dzieciństwa (...) ma (...) miast dymów z fabryk - mgliste wiślane opary....

I jeszcze zwrotka jednego z wierszy Jarosława Iwaszkiewicza. Choć nie jestem zbytnią entuzjastką jego prozy czy dramatów, to jego wiersze czyta się moim zdaniem bardzo przyjemnie. 

Wietrze wiosenny, ty mi odsłonisz
Z mgieł i oparów piękny Sandomierz,
Rozdmuchasz kwiaty i bzy zapalisz
I na Browarnej, i na Podwalu. ...


Sandomierz, mgła na ulicy Browarnej
Ulica Browarna
Sandomierz, mgła na ulicy Opatowskiej
Brama Opatowska




Sandomierz, mgła na ulicy Szpitalnej
Ulica Szpitalna

Sandomierz, mgła nad kościołem Św. Józefa
Kościół Św. Józefa

Sandomierz, mgła nad Rynkiem
Rynek

Sandomierz, mgła nad Katedrą
Katedra

Sandomierz, mgła skropliła się na pajęczynie
Katedra

Sandomierz, mgła nad kościołem Św. Michała
Kościół Św. Michała

Sandomierz, mgła na Placu Ks. Józefa Poniatowskiego w tle katedra
Katedra
Sandomierz, mgła na ulicy Opatowskiej
Kroczący nad ulicą Opatowską syn flisaka z legendy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak z Wielkiego Postu cofnęłam się do Karnawału, czyli miękkie lądowanie na Cyprze

Po pierwsze: lądowanie naprawdę było miękkie. Byłam na Cyprze (do tej pory) dwa razy, za każdym razem z przesiadką w Kijowie, czyli łącznie...