Wpis o romańskich zabytkach Sandomierza niestety nie może być długi. Mimo, że miasto jest bardzo stare, zachował się do naszych czasów tylko jeden budynek w tym stylu - kościół Św. Jakuba - i nieliczne fragmenty innych obiektów. Tak więc wędrówka szlakiem romańskim po tym kiedyś książęcym, romańskim mieście będzie krótka. Spróbuję ją uzupełnić o miejsca, gdzie stały nieistniejące już budowle, o których mamy bardzo nieliczne informacje.
Śladów architektury i sztuki romańskiej należy szukać na najstarszych wzgórzach miasta - zamkowym, katedralnym, Collegium Gostomianum i Św. Jakuba (Staromiejskim).
Wzgórze Collegium Gostomianum
Idąc od Rynku Starego Miasta w stronę Katedry warto skręcić w lewo przed pałacem biskupim. Mała uliczka doprowadzi nas do wzgórza z jedną z najstarszych szkół polskich - Collegium Gostomianum. Miejsce to było kiedyś osobnym wzgórzem, oddzielonym od sąsiednich głębokimi jarami i połączonym z nimi mostami. Mieściło się tutaj podgrodzie najstarszego Sandomierza. Dzisiaj nie widać już choćby śladów tej historii, ale one ciągle tutaj są - pod ziemią.
Kościół Św. Piotra i Pawła
Kiedy patrzę na piękny renesansowy budynek szkoły, trudno mi wyobrazić sobie, jak ta dzielnica mogła kiedyś wyglądać. Pod moimi stopami, pod ziemią, znajdują się fundamenty kościoła Św. Piotra i Pawła oraz resztki cmentarza przykościelnego. Tyle wiem; widać to nawet na zdjęciach umieszczonych na ogrodzeniu szkolnym, ale - myślę, że z pewnością muszą tam gdzieś tkwić jeszcze inne, nieodkryte dotąd ślady...
Kościół Św. Piotra i Pawła po raz pierwszy wspomniany został w bulli papieskiej w 1166 roku. Oczywiście nie wiemy, jak wyglądał. Przetrwałe do dziś fundamenty kościoła są gotyckie, ale mają wtórnie wbudowane cztery romańskie elementy kamienne, więc ten pierwotny kościół mógł być murowany - w stylu romańskim. Uległ on licznym przebudowom, aż w końcu spłonął i został rozebrany na początku XIX wieku.
![]() |
Zdjęcie fundamentów kościoła z elementami romańskimi, wykonane przez S. Biniewskiego na początku lat 70. |
Muzeum Diecezjalne
Obok szkoły stoi gotycki Dom Długosza (z 1476 roku), w którym obecnie mieści się Muzeum Diecezjalne, a w nim - kolekcja dzieł sztuki sakralnej ( i nie tylko). Tropiciel "romańskości" miast powinien zwrócić uwagę przede wszystkim na rzeźbę Matki Bożej, zwanej potocznie Madonną Goźlicką, a ze względu na sposób przedstawienia Maryi - Madonną w Majestacie.
Jest to rzeźba z piaskowca o wysokości 67 centymetrów. Oczy postaci Matki Boskiej i Jezusa wykonane są z ołowiu. Rzeźba powstała w II połowie XII lub w I połowie XIII wieku i była częścią tympanonu kościoła w Goźlicach. Badacze twierdzą, że po obu stronach umieszczone były najpewniej postacie aniołów lub Mędrców. Poniżej figury znajdował się kapitel kolumny, dzielącej portal na dwie części. Część tego kapitelu również znajduje się w muzeum. Figura reprezentuje typ ikonograficzny zwany "Sedes Sapientiae", czyli "Tron Mądrości", bardzo popularny w epoce romańskiej - przede wszystkim we Francji. Część badaczy twierdzi, że rzeźba mogła zostać wykonana przez przedstawiciela zakonu cystersów z pobliskiej Koprzywnicy, którzy to braciszkowie właśnie z Francji (Morimond) przybyli. Jest to jedno z najstarszych przedstawień figuralnych Matki Boskiej na ziemiach polskich.
Rzeźba została odkryta w 1915 roku, kiedy porządkowano kościół w Goźlicach i jego otoczenie po zniszczeniach wojennych dokonanych przez wojska austriackie.
Innymi cennymi i przepięknymi zabytkami sztuki romańskiej, jakie w Muzeum można zobaczyć, są elementy murów i posadzek kościoła Św. Jakuba. Kiedy kościół poddano renowacji na początku XX wieku, niektóre ręcznie formowane i glazurowane cegły zastąpiono kopiami, a oryginały przekazano do muzeum. W ten sposób zabezpieczono te najcenniejsze elementy przed zniszczeniem (np. w wyniku złych warunków atmosferycznych), a jednocześnie umożliwiono każdemu zwiedzającemu dokładne przyjrzenie się tym prawdziwym dziełom sztuki, które oryginalnie były umieszczone bardzo wysoko.
O kościele Św. Jakuba, jedynym romańskim budynku zachowanym w Sandomierzu, poniżej.
![]() |
Podpis artysty? |
![]() |
Wzgórze Katedralne
Na tym wzgórzu było kiedyś obronne podgrodzie z kościołem Najświętszej Marii Panny. Wprawdzie niektórzy badacze twierdzą, że to tutaj był gród, a tam, gdzie teraz stoi zamek, było podgrodzie, ale pozostańmy przy wersji popieranej przez ogromną większość: to była druga "dzielnica" miasta, bardzo ważna, obronna, o czym świadczą znalezione ślady masywnych wałów drewniano-ziemnych. Kościół NMP został ufundowany najprawdopodobniej przez Bolesława Krzywoustego ok. 1120 roku. Z tego kościoła w 1154 wyruszyło rycerstwo polskie pod dowództwem Henryka Sandomierskiego na wyprawę krzyżową. W 1191 roku książę Kazimierz Sprawiedliwy nadał kościołowi godność i funkcję kolegiaty - w diecezji krakowskiej, w której Sandomierz się wówczas znajdował, był to drugi kościół po katedrze wawelskiej. Pierwszym prepozytem (przełożonym) nowo powstałej kolegiaty został Mistrz Wincenty, zwany Kadłubkiem, błogosławiony Kościoła Katolickiego, historyk, autor pierwszej kroniki napisanej przez Polaka. Tutaj pisał swoją kronikę oraz nauczał w założonym przez siebie "wydziale" szkoły kolegiackiej, 'studium prawa'. Trochę więcej piszę o nim tutaj: Sandomierz Odpustowy.
Zniszczenie pierwszego kościoła
Jedyny opis kościoła, jaki znamy, to zapiski kronikarza ruskiego - "letopisa wołyńskiego", który przybył do miasta razem z Tatarami w 1260 roku. Napisał on, że kościół był wykonany z białych ciosów kamiennych i przykryty był drewnianym dachem. Niewiele wiadomości... Ale pewnie kościół wywarł na nim wrażenie, bo napisał również, że "cerkiew" była ogromna i przedziwnej urody i że jaśniała bielą z daleka. Jego dalszy opis dotyczy tego, co miało miejsce w kolegiacie i w tym podgrodziu w czasie drugiego najazdu Tatarów. Mnie bardzo łapie za serce taki lakoniczny przekaz o jednym z mieszkańców. Otóż kiedy Tatarzy sforsowali już umocnienia i pojawili się na wałach miasta, jeden człowiek - ubogi, "nie bojar", jak wyraził się kronikarz, "uzbrojony jedynie w rozpacz", rzucił się z jakąś drewnianą belką na Tatarów i dwóch z nich zabił, zanim sam został "rozniesiony na szablach". Potem Tatarzy dostali się do kościoła Najświętszej Marii Panny, gdzie schronili się ci, którzy nie byli w stanie walczyć: kobiety z dziećmi i starcy. Zostali oni wywleczeni z kościoła i po dwóch dniach zamordowani. Jan Długosz, opierając się na nieznanych dziś źródłach, pisał, że "krew ofiar zabarwiła wody Wisły na czerwono". Kościół został zniszczony. Nie wiemy dziś, czy go odbudowano, czy wzniesiono nową, wczesnogotycką świątynię (czyli obecna katedra byłaby trzecim kościołem na tym miejscu). Na pewno kolegiata funkcjonowała dalej, została najechana przez wojska biskupa krakowskiego, Muskaty, walczącego z Władysławem Łokietkiem, któremu Sandomierz sprzyjał. Zabito wtedy kustosza kolegiaty, Zygfryda. Ale to już późniejsza historia, a my pozostajemy w kręgu sztuki romańskiej. Kto chce zobaczyć relikty tej świątyni, którą (najprawdopodobniej) budował Bolesław Krzywousty, musi przejść na południową stronę kościoła, gdzie w gotycką ścianę wbudowane są kamienne, romańskie ciosy:Prawdopodobnie wielu z tych kamiennych części użyto do budowy nowego kościoła. Być może znajdują się w filarach, być może w cokołach ścian katedry:
Wzgórze Zamkowe
To według ogromnej większości historyków miejsce, gdzie był gród, a więc pierwsza i najważniejsza część miasta. Powinno więc być tu najwięcej śladów sztuki romańskiej - niestety, nic z tego. Archeolodzy znaleźli wprawdzie spore fragmenty podwójnych umocnień drewniano - ziemnych i inne ślady grodu z XI - XIII wieku, niestety pozostało ich bardzo niewiele. Być może dlatego, że w XVI wieku, kiedy zamek królewski był przebudowywany, zniwelowano dużą część powierzchni wzgórza i zatarto najstarsze ślady miasta.
Gród w Sandomierzu - krótka historia
O tym, że był tu gród, świadczą właśnie te bardzo nieliczne znaleziska i oczywiście zachowane zapiski (a tych także niewiele). W swojej kronice Gall Anonim zaliczył Sandomierz do "sedes regni principales" (Boleslaus vero, in Wratislaw, et in Cracovia, et in Sandomir, sedes regni principales obtinuat), czyli do głównych stolic królestwa. Miasto było wówczas stolicą prowincji. Po podziale Polski na dzielnice (księstwa) przez Bolesława Krzywoustego stał się Sandomierz stolicą jednego z księstw. Pierwszym księciem był Henryk Sandomierski, znany krzyżowiec (o jego wyprawie krzyżowej wspomniałam powyżej). Po jego śmierci tron sandomierski odziedziczył Bolesław Kędzierzawy, który był już władcą dzielnicy krakowskiej. Od tej pory Sandomierz i Kraków miały jednego księcia, który - co dość oczywiste - rezydował w Krakowie. Ale w Sandomierzu bardzo często ci władcy mieszkali jako dzieci i dorastali. Tu na zamku książęcym mieszkała także - według tradycji - królewna węgierska, Święta Kinga, która już jako pięcioletnie dziecko została przywieziona przez księżnę Salomeę, siostrę Bolesława, zwanego później Wstydliwym, przyszłego męża Kingi. Tutaj też, według legendy, książę Kazimierz zyskał przydomek "Sprawiedliwy". Legendę o Kazimierzu, ale też o Kindze i o Henryku Sandomierskim, opowiedziałam tutaj: Sandomierz legendarny. Kiedy Władysław Łokietek zjednoczył Polskę, Sandomierz stał się stolicą województwa i zyskał status miasta królewskiego. Powstał więc na wzgórzu zamek królewski, ale to już późniejsza, gotycka historia....
Kościół Świętego Mikołaja
To jedna z budowli, o której wiemy, że istniała, ale nie wiemy dokładnie, gdzie, oraz zupełnie nie wiemy, jak wyglądała. Wspomniana została po raz pierwszy w 1191 roku (w kościele NMP powstała wówczas kolegiata, a ten kościół należał do jej uposażenia). Pomijając nieuniknione spory historyków, oprę się na opinii tych, którzy widzą ten kościół właśnie na wzgórzu grodowym. Niektórzy twierdzą, że była to kaplica zamkowa. Archeolodzy znaleźli na wzgórzu cmentarz szkieletowy, wskazujący na to, że był tu kościół (w średniowieczu zmarłych chowano wokół kościołów). Kiedy w 1510 na rozkaz króla Zygmunta Starego rozpoczęto przebudowę zamku, sporządzono najpierw inwentaryzację tego, co było na wzgórzu. Jest tu mowa o "domus lapidea", czyli kamiennym budynku. Historycy przypuszczają, że to pozostałości romańskiego 'palatium', czyli zamku książęcego, albo - kościoła Św. Mikołaja. W każdym razie do dzisiaj nie zachowało się z tej budowli nic. Albo - chyba nic. Bo w muzeum w zamku królewskim znajduje się tajemnicza rzeźba, która być może była fragmentem kościoła Św. Mikołaja:
Głowa Lwa
W Muzeum Okręgowym w zamku królewskim, w piwnicach, znajduje się ciekawa wystawa archeologiczna - narzędzia, ozdoby, broń z różnych epok, od najwcześniejszych śladów człowieka na naszym terenie aż do średniowiecza. Z pierwszych lat istnienia Sandomierza zachowały się na przykład zabawki - figurki dla dzieci, groty strzał tatarskich czy - najcenniejszy chyba eksponat - szachy z pierwszej połowy XII wieku.
Ale schodząc do tej wystawy, na półpiętrze, mijamy jeszcze taką dziwną rzeźbę:
Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się można w niej rozpoznać to, co widzą w niej naukowcy: głowę lwa. Lwa portalowego. Bo ta rzeźba stanowiła najprawdopodobniej element portalu wejściowego do kościoła. Największym problemem wydaje się teraz odpowiedź na pytanie: do którego kościoła? Rzeźbę znaleziono w 1932 roku w pobliżu konwentu Świętego Jakuba. A więc być może był to element pierwszego kościoła stojącego na tym miejscu. Ale prawie taki sam dystans dzieli miejsce znalezienia rzeźby od katedry, na której miejscu stał romański kościół Najświętszej Marii Panny. Bardzo blisko jest stąd też do wzgórza zamkowego, gdzie według tradycji stał kościół Św. Mikołaja. Ale chyba najbliżej tego miejsca znajdował się kościół Św. Jana, o którym dzisiaj wiemy w zasadzie tyle, że... był. (O tym kościele poniżej).
A więc jedna głowa, a cztery możliwe miejsca, w których w okresie architektury romańskiej mogła się znajdować...
Wzgórze Staromiejskie
Kościół Św. Jana
Nie ma po nim żadnego śladu, poza zapiskami w kronikach. Kolejne (niestety niezbyt częste) prace archeologiczne niczego dotychczas nie ustaliły.
Wiadomo, że stał przy dzisiejszej ulicy Staromiejskiej, w miejscu, gdzie jest dzisiaj ogród przy tak zwanym dworku Skorupskich (dzisiaj, niestety, za sprawą komercji, bardziej znanym jako Dworek Ojca Mateusza), a może sam dworek stoi na miejscu kościoła?
O kościele Św. Jana pisał przede wszystkim Jan Długosz (a więc w XV wieku). Pisał, że kościół był drewniany, ale niektórzy historycy uważają, że może był on początkowo murowaną rotundą, a dopiero po zniszczeniu został odbudowany jako świątynia drewniana. Widzą w tym kościele również baptysterium, czyli kościół (a może tylko kaplicę?), w którym chrzczono mieszkańców Sandomierza po przyjęciu przez Polskę chrześcijaństwa.
Co do formy budynku - w niedalekim Zawichoście zachowały się resztki romańskiej kaplicy Św. Maurycego. W mniejszych miejscowościach, jak np. Grzegorzewice, również powstały murowane romańskie kościoły w formie rotundy. Dlatego uważam, ale to tylko moje własne, osobiste, skromne niefachowe zdanie, że niemożliwe, aby w stolicy prowincji nie zbudowanego porządnego, murowanego kościoła, tylko "byle jaki" drewniany.... Więc może kościół Św. Jana był rotundą? A może kościół Św. Mikołaja na wzgórzu zamkowym? A może oba.... Bardzo chciałabym, żeby kiedyś, jeszcze za mojego życia, znaleziono jakieś ślady tego kościoła...
![]() |
Wzgórze Staromiejskie - miejsce, gdzie kiedyś stał kościół Św. Jana - zimą... |
![]() |
... i wiosną |
Kościół Św. Jakuba
Pierwszy kościół Św. Jakuba
Pierwszy kościół na tym miejscu powstał w XII wieku, ale - jak to często bywa - nie wiemy dokładnie, kiedy i - jak to zwykle bywa - historycy troszkę się spierają na ten temat. Jan Długosz pisał, że fundatorką kościoła była księżniczka Adelajda, córka Kazimierza Sprawiedliwego, siostra Leszka Białego, która zmarła ok. 1211 roku. Jest to zresztą jedyna przedstawicielka rodziny Piastów pochowana w Sandomierzu. Są historycy, którzy twierdzą, że chodzi nie o tą Adelajdę, tylko zupełnie inną, ale tutaj nie będę się tym zajmować. Tradycja mówi, że to córka Kazimierza Sprawiedliwego i koniec! Ale jest jeszcze jeden domniemany fundator pierwszego kościoła - książę Henryk Sandomierski. Prawdopodobnie ufundował kościół jako wotum dziękczynne za szczęśliwy powrót z wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej. Skąd takie przypuszczenia? Za tą teorią przemawia kilka przesłanek, przede wszystkim - płyty nagrobne rycerzy krzyżowych, których znaleziono w kościele (jak dotychczas) cztery. Trzy znajdują się w krypcie pod Kaplicą Męczenników. Jedna jest widoczna w kościele, ale niestety ta akurat jest w najgorszym stanie - jest rozbita na dwie części i częściowo umieszczona pod filarem kościoła (ostatni z tyłu z południowej, czyli prawej strony kościoła). Prawdopodobnie została ona użyta jako swoisty "kamień węgielny", znak ciągłości kościoła - starego i nowego.
![]() |
Płyta nagrobna rycerza krzyżowego przy filarze kościoła: czubek miecza... |
![]() |
... i rękojeść, częściowo ukryta pod filarem. |
Za tym, że kościół został ufundowany przez księcia Henryka Sandomierskiego, albo przynajmniej jakiegoś rycerza, który z nim był w Ziemi Świętej i szczęśliwie powrócił, świadczy również (być może) wezwanie kościoła - Święty Jakub, nazywany "pogromcą Maurów" (czyli Arabów), był patronem krzyżowców.
Poza tymi nagrobkami praktycznie nic nie zachowało się z pierwszego kościoła, albo prawie nic. Bo jest jeszcze jakiś fragment pod prezbiterium, który widzieli chyba tylko archeologowie, oraz głowa lwa portalowego, o której pisałam powyżej. Tyle tylko, że nie wiadomo, czy ta rzeźba pochodzi akurat z kościoła Św. Jakuba, "konkurują" o nią jeszcze trzy inne kościoły: Św. Jana, Św. Mikołaja i Najświętszej Marii Panny.
Drugi kościół Św. Jakuba
![]() |
Przed klasztorem - winnica |
![]() |
Stare zdjęcie - nie ma jeszcze winnicy, jest sad morelowy. |
W 1216 roku zakon, założony przez Świętego Dominika de Guzman, został zatwierdzony przez papieża. Był to początek historii zgromadzenia dominikanów. Już kilka lat później do Rzymu udała się grupa polskich duchownych, ze świętym Jackiem Odrowążem i błogosławionym Czesławem Odrowążem. A pomysłodawcą wyprawy był ich wuj, biskup krakowski Iwo Odrowąż. W Rzymie wstąpili do zakonu (w kościele dominikańskim św. Sabiny w Rzymie jest malowidło przedstawiające obłóczyny Św. Jacka), a następnie, po powrocie do Polski, zaczęli zakładać klasztory dominikańskie. Pierwszy założyli w Krakowie w 1223 roku, a trzy lata później drugi - w Sandomierzu. Kiedy przybyli do miasta, oddano im dotychczas parafialny kościół Św. Jakuba, a na potrzeby parafii zbudowano nowy kościół - Nawrócenia Św. Pawła.
Dominikanie jednak uznali, że kościół, który zastali, jest zbyt mały, być może był też w złym stanie. Dlatego braciszkowie postanowili zbudować nowy, większy kościół. Potrzebowali w związku z tym więcej miejsca - i tu - według legendy - natrafili na problem ;-). Legendę przytoczyłam tutaj: Sandomierz legendarny. Po uzyskaniu placu i obsadzeniu go lipami dominikanie przystąpili do budowy, która trwała od roku 1226 do ok. połowy XIII wieku, z pewnymi uzupełnieniami u schyłku tego wieku. Powstał kościół trójnawowy, typu bazylikowego (czyli nawa główna jest wyższa od bocznych), z wydłużonym, prosto zamkniętym prezbiterium. Taki opis oczywiście niekoniecznie zachęca do obejrzenia kościoła, bo cóż w nim szczególnego Aby przekonać się, jaki to wyjątkowy kościół, należy tu przybyć i dokładnie go obejrzeć. Całe prezbiterium i główna część kościoła zbudowane zostały w typowy dla stylu romańskiego sposób, czyli cegły zostały ułożone w wątku wendyjskim (dwie "wozówki" - dłuższe boki cegły na przemian z jedną "główką" - krótszym bokiem cegły). Tylko najmłodsza część kościoła - dzwonnica, zbudowana jest w wątku polskim - gotyckim (jedna "wozówka" na przemian z jedną "główką"). Wschodnia ściana kościoła (tam, wewnątrz kościoła jest prezbiterium) ozdobiona jest fryzem z ceglanej kratownicy:
Na ścianie północnej znajdziemy zupełnie inne fryzy:
To właśnie ściana północna jest najbardziej "reprezentacyjna" i najpiękniej się prezentuje. Wbrew powszechnie stosowanym rozwiązaniom, właśnie tutaj umieszczono główne wejście - nie na ścianie zachodniej. Prawdopodobnie dlatego, że tym "bokiem" kościół przylegał do ulicy, która jest dzisiaj cicha i spokojna, odwiedzana tylko przez spacerowiczów i wiernych idących do kościoła, ale w XIII wieku była główną ulicą miasta, po której pewnie wciąż przemieszczali się mieszkańcy miasta, pielgrzymi i kupcy.
A to główne wejście to najbardziej znany i najcenniejszy element architektoniczny kościoła: romański ceglany portal, nazywany "Bramą Niebios", ponieważ prowadził (prowadzi nadal) do świata sacrum, gdzie można było rozmawiać z Bogiem, zostawiając sprawy świata doczesnego na zewnątrz.
Portal jest czterouskokowy, czyli jego światło stopniowo zwęża się ku środkowi, tworząc jak gdyby cztery coraz mniejsze portale.
Cegły, z których wykonano portal, były początkowo pokryte glazurą, której resztki zachowały się do dziś. Jeden z uskoków tworzą cegły w kształcie plecionki. Nie wiemy i nigdy się nie dowiemy, dlaczego jedna z cegieł tej plecionki została umocowana odwrotnie (na zdjęciu powyżej na górze).
To, co najbardziej zachwyca, a co można zobaczyć dopiero z bliska, to mnóstwo fantazyjnych kształtów, zdobień, symboli (czytelnych dla każdego wierzącego w średniowieczu).
Są tu różne dekoracje roślinne:
Rysunek miecza:
Muszla - symbol św. Jakuba - w wici roślinnej:
Kwiatki rozwinięte i kwiatki w pąkach:
Sznur (zniszczonych) minipiramidek (z resztkami glazury):
Głowa lwa:
Liść laurowy - symbol zwycięstwa:
I wiele innych elementów. Ale najciekawsze i owiane tajemnicą są dwie przedstawione na portalu główki ludzkie:
Według tradycji, jedna z nich (zdjęcie powyżej) przedstawia biskupa Iwona Odrowąża, który zabierając polskich duchownych (w tym swoich krewnych) do Rzymu na spotkanie ze Świętym Dominikiem, zapoczątkował historię dominikanów w Polsce, a druga (zdjęcie poniżej) - księżniczkę Adelajdę, domniemaną fundatorkę pierwszego kościoła Św. Jakuba. Istnieją też inne interpretacje tych przedstawień, a kto to naprawdę jest - tego również nigdy się nie dowiemy....
Obok portalu, bardzo charakterystyczne dla stylu romańskiego są także okna kościoła - niewielkie, zamknięte trójlistnie, ozdobione fryzami z przedstawieniami fantastycznych stworzeń. Niestety - te płaskorzeźby są kopiami autentycznych, które z kolei są przechowywane w Muzeum Diecezjalnym (o czym powyżej).
Na ścianie północnej znajdziemy zupełnie inne fryzy:
To właśnie ściana północna jest najbardziej "reprezentacyjna" i najpiękniej się prezentuje. Wbrew powszechnie stosowanym rozwiązaniom, właśnie tutaj umieszczono główne wejście - nie na ścianie zachodniej. Prawdopodobnie dlatego, że tym "bokiem" kościół przylegał do ulicy, która jest dzisiaj cicha i spokojna, odwiedzana tylko przez spacerowiczów i wiernych idących do kościoła, ale w XIII wieku była główną ulicą miasta, po której pewnie wciąż przemieszczali się mieszkańcy miasta, pielgrzymi i kupcy.
A to główne wejście to najbardziej znany i najcenniejszy element architektoniczny kościoła: romański ceglany portal, nazywany "Bramą Niebios", ponieważ prowadził (prowadzi nadal) do świata sacrum, gdzie można było rozmawiać z Bogiem, zostawiając sprawy świata doczesnego na zewnątrz.
Portal jest czterouskokowy, czyli jego światło stopniowo zwęża się ku środkowi, tworząc jak gdyby cztery coraz mniejsze portale.
![]() |
Na plecionce wokół portalu widać jedną cegłę umieszczoną odwrotnie. |
Cegły, z których wykonano portal, były początkowo pokryte glazurą, której resztki zachowały się do dziś. Jeden z uskoków tworzą cegły w kształcie plecionki. Nie wiemy i nigdy się nie dowiemy, dlaczego jedna z cegieł tej plecionki została umocowana odwrotnie (na zdjęciu powyżej na górze).
To, co najbardziej zachwyca, a co można zobaczyć dopiero z bliska, to mnóstwo fantazyjnych kształtów, zdobień, symboli (czytelnych dla każdego wierzącego w średniowieczu).
Są tu różne dekoracje roślinne:
Rysunek miecza:
Muszla - symbol św. Jakuba - w wici roślinnej:
Kwiatki rozwinięte i kwiatki w pąkach:
Sznur (zniszczonych) minipiramidek (z resztkami glazury):
Głowa lwa:
Liść laurowy - symbol zwycięstwa:
I wiele innych elementów. Ale najciekawsze i owiane tajemnicą są dwie przedstawione na portalu główki ludzkie:
Według tradycji, jedna z nich (zdjęcie powyżej) przedstawia biskupa Iwona Odrowąża, który zabierając polskich duchownych (w tym swoich krewnych) do Rzymu na spotkanie ze Świętym Dominikiem, zapoczątkował historię dominikanów w Polsce, a druga (zdjęcie poniżej) - księżniczkę Adelajdę, domniemaną fundatorkę pierwszego kościoła Św. Jakuba. Istnieją też inne interpretacje tych przedstawień, a kto to naprawdę jest - tego również nigdy się nie dowiemy....
Obok portalu, bardzo charakterystyczne dla stylu romańskiego są także okna kościoła - niewielkie, zamknięte trójlistnie, ozdobione fryzami z przedstawieniami fantastycznych stworzeń. Niestety - te płaskorzeźby są kopiami autentycznych, które z kolei są przechowywane w Muzeum Diecezjalnym (o czym powyżej).
![]() |
Od strony południowej, tej zwykle mniej widocznej, obramienia okien i w ogóle duże fragmenty ścian są mocno zniszczone, ale miejmy nadzieję, że kiedyś znajdą się fundusze na ich renowację.
Od strony zachodniej znajduje się "najmłodsza" część kościoła, której opis w zasadzie nie należy do tego postu, bo jest ona już w stylu gotyckim - dzwonnica. Typowe bardziej dla gotyku okna oraz przede wszystkim gotycki wątek cegły, zwany 'polskim', każą zaliczyć dzwonnicę już do tej kolejnej epoki w sztuce. W dzwonnicy znajdują się trzy dzwony, spośród nich jeden, zwany Petrus, pochodzi z 1314 roku i jest najstarszym datowanym dzwonem w Polsce.
Z drugiej strony kościoła z kolei, od wschodu, stoi budynek klasztoru, wzniesionego, tak jak kościół, w pierwszej połowie XIII wieku. W późniejszym czasie dobudowano kolejne skrzydła klasztoru, które jednak nie przetrwały do naszych czasów. Zachowała się akurat ta najstarsza część, z pewnością wielokrotnie przebudowywana, o czym świadczy pewien nieład w układzie muru. W wielu miejscach zachowały się przecudne fryzy z cegieł zdobionych płatkami kwiatów.
Wewnątrz widać także typowe elementy romańskie, np. drewniany strop (sklepienia zaczęto stosować później, tylko cystersi już w budowlach romańskich je budowali), ale pojawiają się już rozwiązania charakterystyczne dla gotyku, przede wszystkim ostrołuki pomiędzy filarami:
Cennymi romańskimi elementami wnętrza jest na przykład lavabo w prezbiterium, czyli "umywalka", przy której kapłan obmywał ręce przed przystąpieniem do odprawiania Mszy Św.,
oraz piękny portal wiodący z części klasztornej do prezbiterium:
W kościele różne epoki zostawiły ślady po sobie. Są elementy gotyckie, na przykład nagrobna płyta księżniczki Adelajdy Piastówny (z XV wieku):
renesansowe, jak na przykład ołtarz Św. Zyty, (poniżej fragment z obrazem przedstawiającym Św. Stanisława),
manierystyczne, jak na przykład wystrój kaplicy Szemberków (lub: Męczenników Sandomierskich),
barokowe, jak na przykład kolejny, siedemnastowieczny sarkofag księżniczki Adelajdy Piastówny (zmarłej ok. 1211 roku),
czy wreszcie secesyjne, jak na przykład witraże kościoła, dzieło Karola Frycza:
Ale na szczęście budynek zachował, a raczej odzyskał ponad sto lat temu, swój romański charakter. Odzyskał, bo kościół przeszedł całkiem długą fazę barokizacji, dokonanej w XVII i XVIII wieku. Po pożarze w 1905 roku postanowiono kościół zreromanizować, czyli przywrócić mu pierwotny, romański charakter. To właśnie podczas tamtej renowacji kościoła usunięto ze ścian najcenniejsze i najbardziej kunsztownie zdobione cegły, które znajdują się obecnie w muzeum w Domu Długosza (opis i zdjęcia powyżej).
Poza kościołem i klasztorem elementy romańskie prawdopodobnie zachowały się także w piwnicach, które obecnie są stopniowo odkrywane i zabezpieczane, a w niedalekiej przyszłości - miejmy nadzieję - będą udostępnione do zwiedzania.
Tak jak wspomniałam, kościół Świętego Jakuba jest jedynym budynkiem w stylu romańskim, jaki zachował się w Sandomierzu. Ale - wiele śladów materialnych czy choćby pisanych świadczy o tym, że miasto posiadało dużo więcej budowli z tamtego czasu. Tak więc, mimo wcześniejszych obaw, że ten wpis musi być krótki, spacerek po romańskim Sandomierzu okazał się moim zdaniem jednak zaskakująco długi...
Podczas pisania postu korzystałam między innymi z następujących prac:
Stanisław Tabaczyński, Andrzej Buko, Sandomierz. Starożytność, wczesne średniowiecze. RSW, Rzeszów 1982,
Kroniki staroruskie. PIW, Warszawa 1987,Juliusz Gałkowski OP, Kościół i klasztor dominikański p.w.św. Jakuba w Sandomierzu na tle architektury europejskiej połowy XIII w. W: Zeszyty Sandomierskie, nr 13, czerwiec 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz