Kategorie

sobota, 17 czerwca 2017

Wszystkie smoki z Borneo - skąd się wzięły i gdzie je można spotkać ;-)

Jak już wspomniałam w poście o tańczących lwach i smokach:                                http://pojedztamprzyjedztu.blogspot.com/2017/06/lwy-tancza-na-borneo.html ,
smoki są bardzo popularnymi zwierzętami na Borneo, a przynajmniej w tej części, gdzie ja byłam,    czyli w prowincji Sabah. To nic, że może nam się wydawać, że przecież nikt smoka nie widział i        nie miał z nim do czynienia. Niektórzy mieszkańcy tego regionu powiedzą, że to nieprawda: że oni    smoka widzieli, a jak nie oni, to przynajmniej ich dziadkowie albo znajomi ciotecznych dziadków.    Poza tym krąży tam wiele legend o smokach. I te legendy, zasłyszane lub przeczytane ;-),       

Smoki z Borneo pochowały się na przykład w świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.
chciałabym tu przekazać.
Wiele legend o smokach przybyło tu na pewno z ludnością chińską, stanowiącą dość dużą grupę mieszkańców Sabah. W każdej chińskiej świątyni, w sklepach ze sztuką chińską zobaczymy przeróżne smoki, mniejsze i większe, groźniejsze i sympatyczniejsze.
Ale także miejscowa ludność, lud Kadazandusun, ma "swoje" smoki, o których chętnie opowiada.

A więc - co to w ogóle za zwierzęta - smoki z Borneo - i skąd się biorą?

W całej Azji południowo-wschodniej podobno wierzy się, że stare węże zakopują się pod koniec życia w jakimś wzgórzu i tam jedzą tylko ziemię - i stopniowo przekształcają się w smoki. Węże lubią czasem sobie zjeść jakiegoś człowieka, ale nie wolno im tego robić w czasie przepoczwarzania, bo inaczej zamienią się... w diabła.
Legenda dokładnie opisuje kolejne etapy przemiany: najpierw wężowi wyrastają smocze łuski, wydające melodyjny dźwięk, potem pojawiają się tylne, a następnie przednie nogi. Nie wiadomo dlaczego, ale smoki uwielbiają trzymać w pysku perłę (ten motyw pojawia się w wielu legendach), więc jeszcze podczas przemiany musi się były wąż w taką perłę zaopatrzyć.
Kiedy kończy się przemiana, smok ma już - bagatela - tysiąc lat. Aby smok się uwolnił ze wzgórza, pod którym mieszka, musi w niego uderzyć piorun. Uwolniony smok wznosi się do góry i znika w chmurach. Ale to jeszcze nie happy end dla biednego smoka, ponieważ jeśli podczas wznoszenia się zostanie on zauważony i rozpoznany przez człowieka, zamienia się biedak na powrót w węża i musi przejść cały proces przemiany jeszcze raz. Pewnie te perypetie tłumaczą fakt, że smoków jest naprawdę mało i są rzadko widywane...

Smoki z Borneo pochowały się na przykład w świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.

Smoki z Borneo pochowały się na przykład w świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.


Perła smoka

Jak wspomniałam, każdy szanujący się smok musi mieć w pysku perłę. I jej zdobycie też nie jest takie proste. Ludzie z plemienia Kadazandusun z okolicy Kota Kinabalu wierzą, że perły są formowane z esencji księżyca przez... mrówki. Potem gotowe perły są przechwytywane przez stonogi, które pracują nad ich wielkością; podczas każdej pełni wydmuchują one perły w stronę księżyca, żeby zabrały sobie jeszcze więcej księżycowej esencji. Ale to nie koniec perłoobiegu: następnym zwierzęciem, które ją kradnie, jest jaszczurka, potem szczur, a na końcu wąż przekształcający się w smoka. Za każdym razem perła jest kradziona, nie oddawana dobrowolnie. Kiedy wąż stanie się już smokiem, perła ma wielkość gęsiego jaja i błyszczy w nocy. Mówi się, że taka cenna perła jest chroniona przez liczne duchy i posiada siły magiczne.

Smoki z Borneo pochowały się na przykład w świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.

Smoki z Borneo pochowały się na przykład w świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.


Legenda o smoku z Góry Kinabalu

W kolejnej legendzie, o smoku z Góry Kinabalu, pojawia się podobieństwo do legendy o Smoku Wawelskim. Ale po kolei:
Tenże właśnie smok z Mount Kinabalu trzymał w pysku szczególnie piękną i cenną perłę. Zapragnął jej cesarz Chin i wysłał tam swoich wojowników, którzy po wieeeelu perypetiach zdołali tak przestraszyć smoka, że wypuścił on perłę z pyska. Chińczycy złapali perłę i próbowali uciekać, ale oczywiście smok zorientował się co się dzieje i puścił się w pogoń za złodziejami. Wtedy ci zaczęli
Smoki z Borneo pochowały się na przykład w świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.
strzelać do niego rozgrzanymi do czerwoności kulami armatnimi. Ponieważ niedowidzący smok za każdym razem myślał, że to jego perła w jego kierunku leci, połykał je wszystkie aż zrobił się tak ciężki, że spadł do morza...
Podobno nawet nazwa tej najwyższej góry Borneo - Mount Kinabalu - związana jest właśnie ze smokiem i jego perłą. Według jednej z teorii, smok ten nazywał się Akinabalu, inna mówi że nazwa składa się z dwóch słów - Kina (chińska) i Balu (wdowa). Podobno książę chiński, który zdobył perłę smoka z góry (to trochę inna wersja legendy powyżej), zakochał się i ożenił z dziewczyną mieszkającą w tej okolicy. Ponieważ musiał odwieźć perłę swojemu ojcu, cesarzowi Chin, pojechał do kraju, ale obiecał żonie, że wróci jak najszybciej. Niestety na dworze ojca - po prostu sobie zapomniał o dziewczynie. A ona codziennie wychodziła na górę i wypatrywała na Morzu Południowochińskim statku z ukochanym, który nigdy nie przypłynął. Po wylaniu wszystkich łez umarła z żalu. Ludzie nazwali ją "wdową", chociaż to jej niestały mąż został wdowcem...

Smoki z Borneo pochowały się na przykład w świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.


Smoki z Borneo pochowały się na przykład w (lub na) świątyniach chińskich, tak jak tu, w Kinarut.

Legenda o smoku z wyspy Gaya

Smok z Pulau (czyli wyspy) Gaya i Putatan prawie podzielił los swojego poprzednika z Góry Kinabalu. Chociaż jego przygoda była o wiele przyjemniejsza, no i nie skończyła się śmiercią: po ukradzeniu perły, ludzie rzucali do niego naczynia z winem ryżowym, aż się biedak tak zaprawił, że nie był w stanie gonić złodziei dalej. Potem wytropił swoją perłę u ludzi, którzy ją zabrali, ale ci zniszczyli jej blask, najpierw chowając ją w łajnie (!), a potem polewając gorącą wodą - i smok zrezygnował, poszedł gdzieś i nikt więcej go nie widział.
A działo się to pomiędzy rokiem 1881 a 1897, a więc stosunkowo niedawno! Podobno ta perła jest gdzieś tam jeszcze przechowywana....
Z kolei w pobliżu miejscowości Papar ludzie całkiem niedawno, bo w połowie lat sześćdziesiątych, widzieli na drodze ogromnego (ok. 4 stopy w przekroju)  smoka. Ruch uliczny został oczywiście wstrzymany. Smok szedł w stronę morza i zostawił za sobą tak szeroki i głęboki ślad, jakby przejechał tamtędy buldożer. Kiedy smok dotarł do morza, zniknął z oczu ludzi na zawsze.
Może kiedyś jeszcze pojawi się jakiś smok w Sabah. ja niestety nie widziałam żadnego. Może dlatego, że byłam na Borneo za krótko? Jedyny zwierz, podpadający pod smoka, wyglądał tak:

Smok z Borneo (a właściwie małej wyspy Sapi) w wersji light.

Wszystkie (oprócz ostatniego) zdjęcia zostały zrobione w chińskiej świątyni w miasteczku Kinarut.
Teksty legend pochodzą z książki 'Legends of Sabah', wydanej przez Towarzystwo Miłośników Kota Kinabalu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak z Wielkiego Postu cofnęłam się do Karnawału, czyli miękkie lądowanie na Cyprze

Po pierwsze: lądowanie naprawdę było miękkie. Byłam na Cyprze (do tej pory) dwa razy, za każdym razem z przesiadką w Kijowie, czyli łącznie...