Kategorie

niedziela, 6 maja 2018

Węgry Północne, dzień 1: Gdzie się wykąpać? W Miszkolcu!

Z Polski na Węgry jest naprawdę bardzo blisko. Dosłownie i w przenośni. Słyszałam opinie, że żaden naród nie ma mentalności tak podobnej do mentalności Polaków jak Węgrzy. Czyli to powiedzenie "Polak, Węgier - dwa bratanki" jest aktualne do dzisiaj... Nie odnosząc się do dzisiejszej sytuacji politycznej obu krajów pamiętamy także, że rodziny naszych władców były naprawdę blisko spokrewnione. A jedna z najbardziej ulubionych polskich świętych to przecież Jadwiga, królewna węgierska (ale - pochodząca z rodu wywodzącego się z Francji i rządzącego Neapolem!). Kiedyś, "za komuny", kiedy Polacy mogli jeździć tylko do Demoludów, wiele osób spędzało wakacje nad Balatonem i z tym jeziorem chyba najczęściej ten kraj kojarzymy (no i z papryką. I z salami ;-). Ja niestety nie byłam tam jeszcze nigdy, ale miałam okazję zwiedzić kilka miast na północy Węgier, dokąd z południa Polski jest "rzut beretem" i gdzie jest bardzo, ale to bardzo pięknie...
Podczas naszej wycieczki zwiedzanie rozpoczęliśmy od miasta:

Miszkolc


Baseny termalne Balangfurdo

Zanim zaczęliśmy zwiedzanie (i degustowanie ;-) Węgier Północnych, mieliśmy parę godzin na relaks po podróży w basenach termalnych w dzielnicy Miszkolca, Tapolca. W lecie podobno jest tu jeszcze o wiele, wiele piękniej, bo są też baseny i wodospady na zewnątrz, ale z kolei w zimnej porze roku, kiedy teren przed termami wyglądał tak:

Baseny termalne w Miszkolcu - wejście na teren kompleksu

Baseny termalne w Miszkolcu - główne wejście

tym atrakcyjniejsze było ich wnętrze, gdzie setki Węgrów i gości taplają się w bardzo ciepłej wodzie. No niby nic szczególnego, a wręcz dla niektórych odpychającego: baseny, dużo ludzi w tej samej wodzie, hałas... A jednak ja, która nie cierpię basenów (tak, są i tacy;-), pobytem tam byłam zachwycona i myślę że wiele osób ma takie same odczucia. 
Co w tych akurat termach jest takiego wyjątkowego?

Po pierwsze: kompleks zbudowany jest w naturalnych jaskiniach. W zboczu wapiennej skały wykuto różne korytarze, jaskinie, płytsze i głębsze baseniki, w których można pływać lub... spacerować. Jaskinie są ciekawie i nastrojowo podświetlone i sprawia to naprawdę niesamowite wrażenie tajemniczości...

Baseny termalne w Miszkolcu - jeden z korytarzy

Baseny termalne w Miszkolcu - ciepła, bulgocząca, kolorowo podświetlona woda.

Baseny termalne w Miszkolcu - w drodze do Jaskini Miłości ;-)

Baseny termalne w Miszkolcu

Po drugie: Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Maluchy - płytkie ciepłe baseniki, dorośli - wiele zakamarków, na przykład "Jaskinię Miłości" ;-D, wysportowani - trasy do pływania, leniuchy -  grajdołki do siedzenia w ciepłej wodzie, dbający o zdrowie  - bicze wodne i jacuzzi, schorowani - baseny z wodą o temperaturze prawie 40 stopni, zawierającą cenne lecznicze minerały (związki wapnia, magnezu, jodu, potasu, bromu, kwas metaborowy, kwas metakrzemowy, wspomagające leczenie chorób układu krążenia, ruchu, oddechowego, trawiennego i nerwic)... Można tak jeszcze długo wyliczać. Poza tym powietrze w jaskiniach jest pozbawione bakterii.

Baseny termalne w Miszkolcu - rzut oka z wysokości szatni

Baseny termalne w Miszkolcu - rzut oka z wysokości szatni.



Po trzecie: wstęp jest stosunkowo tani (około 24 zł za cały dzień), poza tym cała "infrastruktura" jest bardzo przyjazna: jest mnóstwo szafek zamykanych elektronicznie za pomocą specjalnych "zegarków" na rękę, które są jednocześnie naszym biletem, w szatniach są suszarki, gniazdka, kabiny do przebierania. Są też jakieś automaty z przekąskami i restauracyjka (nie wiem, czy godna polecenia - nie próbowałam). Przed kompleksem i nieco dalej jest dużo bezpłatnych i płatnych parkingów oraz punkty z małą gastronomią. 
Jeszcze mała garstka informacji historycznych: Tapolca już w XVIII wieku znana byłą jako miejscowość uzdrowiskowa. Wtedy też powstały pierwsze baseny otwarte, a w XIX wieku pierwsze kryte. W 1934 roku tereny zostały sprzedane przez Kościół, do którego należały, a Tapolca stała się dzielnicą Miszkolca. Obecne baseny powstały w czasach głębokiej komuny, bo w 1959 roku, ale systematycznie aż do dzisiaj są rozbudowywane i modernizowane. Łączna długość podziemnych basenów wynosi ok. 700 m.

A sam Miszkolc jest miastem bardzo starym, a niektóre wątki z jego historii przypominają historię mojego Sandomierza: był to ośrodek handlu położony na ważnym szlaku handlowym, a w 1241 roku został zniszczony przez Tatarów. W bliższych nam czasach Miszkolc był dużym ośrodkiem przemysłowym, a dziś stawia głównie na turystykę. Można tu zwiedzić np. sięgający historią XII wieku zamek królewski Diosgyor z największą salą rycerską w Europie, stare kościoły, zoo czy jaskinie w dzielnicy Lillafured... I oczywiście liczne piwnice z winem, tak charakterystyczne dla tego regionu. Ja tego wszystkiego (JESZCZE) nie widziałam - piwnice zwiedzałam w innych miastach ;-), więc dla mnie wspomnienie Miszkolca jest jak na razie wspomnieniem term. Bardzo miłym wspomnieniem!

1 komentarz:

  1. i to jest basen - rewelacyjnie to wygląda i muszę jechać to zobaczyć na własne oczy

    OdpowiedzUsuń

Jak z Wielkiego Postu cofnęłam się do Karnawału, czyli miękkie lądowanie na Cyprze

Po pierwsze: lądowanie naprawdę było miękkie. Byłam na Cyprze (do tej pory) dwa razy, za każdym razem z przesiadką w Kijowie, czyli łącznie...